wtorek, 27 sierpnia 2013

Uśmiech do Audrey :)

Przedstawiając swoje prace nie mogę pominąć prezentu dla fanki Audrey Hepburn :) Być może dla wielu jej historia i obecna popularność jest ciut przerysowana, ale to ma chyba jakiś głębszy sens. Powodem takiego zainteresowania może być to, że otoczenie nie daje obecnie kobietom zbyt wielu możliwości, żeby czuły się tak delikatne i eteryczne jak postaci grane przez Audrey. Ten brutalny świat, który nas otacza wymaga od kobiet siły i determinacji, chodzenia twardo po ziemi, a wręcz męskich, twardych zachowań. I prawdopodobnie ktoś się oburzy, że przecież chciałyśmy równouprawnienia, ale to równouprawnienie wcale nie musi się od razu wiązać z utratą naturalnej kobiecości :) Takie ikony jak Audrey albo Marilyn przypominają nam kobietom o tym, że warto czasem poszukać gdzieś w sobie tej słodkiej dziewczyny, którą chowamy tak głęboko, a mężczyznom, że może powinno się od czasu do czasu pozwolić kobietom na bycie kobietami. Takimi lekkimi i beztrosko marzycielskimi :) 

Imieninowe pudełko utrzymane jest w zasadzie w klasycznym, kobiecym i eleganckim stylu :) 
Wyjątkowo nie jest robione techniką serwetkową :) I to nie dlatego, że nie ma serwetek z wizerunkiem Audrey, co to, to nie :) Powodem jest (wstyd się przyznać) moja naiwność, że jeśli opakowanie chusteczek higienicznych przedstawia wyżej wymienioną bohaterkę, to na samych chusteczkach też na pewno będzie ślicznotka z papierosem. A tu taki psikus! 

Niezrażona przeciwnościami losu wykorzystałam foliowe wzory. Są też paski, kropki i koronka, czyli to co jest całkowicie kobiece :) Efekt można zobaczyć poniżej :) 
Myślę, że opatrzenie muzyką posta na blogu o tworzeniu nie jest zaburzeniem równowagi wszechświata, więc załączam coś, co nie może nie wywołać uśmiechu :)




I pudełko :)


piątek, 9 sierpnia 2013

Pierwsze kroki

W czasie kiedy tworzyłam skarbonkę, wypadały urodziny mojej mamy. A że była to jednocześnie pierwsza fala fascynacji decoupagem, nie było innej możliwości tylko stworzenie czegoś co będzie pasowało do kolorystyki wnętrz i jednocześnie  będzie praktycznym prezentem. Chustecznik był najlepszym prezentem tym bardziej, że wirusy szalały jak poparzone. Jest to tak na prawdę pierwsza praca, którą zrobiłam. Obecnie leży już w pobliżu materiałów i czeka na przeróbkę. Kilka zrobionych później prac utwierdziło mnie w przekonaniu, że stać mnie chyba na trochę więcej :) niech sobie czeka :) przyjdzie w końcu jego czas :) Jak myślicie przerabiać czy nie? :) Czekam na podpowiedzi :)


sobota, 3 sierpnia 2013

Jak się zaczęło moje blogowanie?

Moja szumnie nazwana twórczość zaczęła się nie tyle od decoupage co od scrapbookingu (sztuka ręcznego tworzenia i dekorowania albumów ze zdjęciami i pamiątkami rodzinnymi przyp. red.) :) Posiadanie rodzinnego albumu przy takiej mnogości jej członków było przez jakiś czas moim małym marzeniem więc urodzinowy prezent (czyt. piękny, ogromny, skórzany album) był idealnym stymulatorem do stworzenia takiej rodzinnej pamiątki. 
No i zaczęło się: kupowanie kolorowych papierów, chomikowanie bardzo dziwnych przedmiotów przeznaczonych później do wklejania, wywoływanie zdjęć, a potem nocne wklejanie. 


Razem z końcem pracy pojawiła się przedziwna satysfakcja, że udało się stworzyć coś na prawdę ładnego. Biorąc pod uwagę to, że plastyka nigdy nie była moim ulubionym przedmiotem (pewnie dlatego, że narysowanie czegokolwiek wychodziło mi beznadziejnie) nie podejrzewałabym siebie nigdy o takie plastyczne umiejętności. Album tworzy się sukcesywnie przy kolejnych ważnych wydarzeniach rodzinnych, a w międzyczasie pojawił się problem stworzenia skarbonki dla nowożeńców. Po co? 


W moich okolicach utarło się, że goście zamawiają u orkiestry piosenki w trakcie wesela, za które daje się pieniądze. Kiedy orkiestra gra zamówiony utwór, zamawiający tańczą z parą młodą. Zebrane pieniądze są częścią gaży orkiestry, a po weselu Para Młoda dopłaca jedynie różnicę pomiędzy zebraną kwotą, a ceną ustaloną wcześniej z orkiestrą. Widzicie więc, że dosyć istotne jest to, żeby zagwarantować stronom uczciwość. I właśnie po to robi się skarbonkę zabudowaną tak, żeby pieniądze się dobrze zbierało, a jednocześnie żeby jedyną możliwością jej otwarcia było nieodwracalne naruszenie skarbonki. 


Pomyślicie, że przecież można kupić zwyczajną skarbonkę, którą rozbija się w odpowiednim momencie, albo zrobić pudełko na kłódkę. Można :) ale ciekawiej jest stworzyć coś własnego i niepowtarzalnego :) Bardzo długo szukałam na tyle dużego pudełka, które spełniałoby moje oczekiwania, ale go nie znalazłam. To poniżej jest złożone z dwóch chusteczników, podklejone tekturą, a wielkość jest idealna. Skarbonka, którą Wam przedstawiam, jest ekstremalnie cukierkowa i słodka jak tort weselny, ale mam wrażenie, że kiedy w czasie takiego życiowego wydarzenia tak wiele ważnych rzeczy się dzieje, odrobina cukru więcej nikomu nie może zaszkodzić :) jak Wam się podoba? Piszcie w komentarzach! :)



A blog, no cóż, spamowanie fejsbuka trochę mi się znudziło no i stwierdziłam też, że fajnie jest mieć możliwość przedstawienia historii poszczególnych przedmiotów:) Bo za każdym przedmiotem stoi człowiek, który dostaje daną rzecz i tak jak gotowanie sprawia, że karmieni ludzie czują się lepiej (zazwyczaj :P) tak otrzymane przedmioty zmieniają nasze otoczenie, dzięki czemu na niejednej twarzy pojawia się uśmiech satysfakcji, że ma się coś ładnego :) na mojej na pewno :)